Spis treści

Część pierwsza

Gdyby cię losów zmiana w której dobie
Między podobnych kłótników przywiodła,
Pamiętaj czynić, jakbym był przy tobie.

- Dante "Boska komedia"


- Odbieram trupa - mruknął, zbliżając się do stołu z Nadkwaszonym.
Dziewczyna często nadawała pseudonimy swoim martwym przyjaciołom, by choć trochę urozmaicić pracę. Miesiąc temu zwolnił się jej pomocnik, więc do chwili obecnej badała zwłoki sama.
- Coś Pan nie w humorze, poruczniku Mazzanti - uśmiechnęła się do niego krzywo, przygryzając kawałek bułki.
- Nadal nie rozumiem jak możesz tutaj jeść - skrzywił się.

Rozdział pierwszy

Po przyjęciu odwiózł ją pod dom. Nie zaprosiła go do środka, a on nawet na to nie nalegał. Pocałował gładką skórę jej dłoni na pożegnanie, które nie mogło być ich ostatnim. Chwycił ją za rękę i obiecał, że wróci.

Rozdział drugi

Rozsunął szufladę biurka. W środku leżał brązowy dziennik zamknięty na zatrzask. Położył go na blacie i otworzył. Notatki wykonane w pośpiechu. Niechlujne pismo. Plama po rozlanej kawie. Dotarł do części adresowej. Obok imienia Liz narysowane było jedno czarne serce. Chwycił telefon z biurka, chcąc zatelefonować do dziewczyny. Tak jak przewidywał, brak sygnału. Nie płacił rachunków, by mieć na towar.

Rozdział trzeci

- Widzę, że zająłeś jego stanowisko - zaznaczyła, dotykając palcem błyszczącej odznaki na jego piersi.
- On tego chciał. Tak zresztą zapisał w umowie "co by było gdyby". Gliniarze dość często piszą coś takiego, lecz zazwyczaj w żartach i po kilku piwach. Brady mówił jednak poważnie. Pytałem kilka razy, ale po dziewiątym wycedził, żebym nie zawracał mu głowy, bo kiedyś mi za to nieźle przyfasoli.
Uśmiechnęli się oboje, wyobrażając sobie Bradleya, kiedy komunikował te zdania z typowym dla niego poważnym tonem

Rozdział czwarty

(...)Wiedziałem, że pisane nam jest spotkać się ponownie. – Po wypowiedzeniu tych słów zabrał drugi pęk kluczy i odszedł w stronę metalowych drzwi. Nie czas było roztrząsać dawne wspomnienia.
Kiedy stał już na progu, znów się odezwał:
– Przyznam, że czekałem, aż mnie tutaj sprowadzisz. Brakowało mi naszych spotkań, lecz to nie miało w sobie uroku. Zapomniałeś o piwie. – Nie czekając na odpowiedź, wyszedł z szerokim uśmiechem na ustach. Obracał w ręku klucze do samochodu i nie mógł doczekać się pierwszego zabójstwa po przemianie. 

Rozdział piąty

Włożył dłonie pod jej uda i położył ją na swoich. Na jego ustach zagościł uśmiech, który pojawiał się jedynie w nietrzeźwym stanie właściciela. Oblizał jej wargi. Miał ciepły język, którego gorąco przelało się na ciało dziewczyny. Na jej policzkach zaostrzyły się wypieki, a w oczach zabłysnęła nieznana iskierka. 
– Pieprzyć to – mruknęła, zanim mocno go pocałowała.
Objął rękami jej twarz i przejął dowodzenie. Słuchając jej cichych jęków, nie przerywał wędrówki własnego języka pomiędzy jej wargami. Przejechał nim po prostych zębach Silvany. Czuł, jak denerwowało ją oczekiwanie. Napięła się, nabrała więcej powietrza do płuc. Nie mógł już wytrzymać i złączył ich języki w namiętnym tańcu, przyciągając ją do siebie. Opadli na śmierdzące stęchlizną poduszki, lecz wtedy nie odczuwali ich zapachu. 

Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty 
Rozdział dziesiąty


Część druga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Alexandra Katharina bajkowe-szablony